`Seasons come and change
the memories remain [...]`*
Czasem wdaje
nam się, że skoro zostawiliśmy coś za sobą – to nie ma prawa wrócić i zakłócać
nam życia. Wydaje nam się, że robimy coś dobrze i na początku nie mamy co do
tego żadnych wątpliwości. Jednak dopadły mnie i nie dają spokoju.
Zaczęłam
budować wszystko od początku, powoli, stopniowo zapominając o tym, co było i co
mnie tak bardzo zraniło. Zaczęłam wierzyć, że może być dobrze. Że będzie
dobrze. Cieszyłam się tymi kilkoma tygodniami jak małe dziecko, które odkrywa
coś nowego. Zaczęłam na nowo patrzeć na świat z radością.
Ale pojawiły się cienie
przeszłości.
„Chcę to ratować”
Znowu przepłakałam kilka dni.
Czemu pojawił się teraz? Czemu w
ogóle się pojawił? Czemu sprawił, że wszystko, co zaczęłam budować, zaczęło się
chwiać? Czemu dalej sprawia mi ból?
I czemu tak jest, że wciąż jest
dla mnie cholernie ważny?
Kiedy ja kaleczyłam sobie dłonie,
starając się poskładać kawałki naszego związku w jedną całość, on nic nie
robił. Teraz, kiedy ja wszystko wyrzuciłam, on zabrał się za składanie
wszystkiego. Oczami wyobraźni widzę jak klęczy i kalecząc sobie dłonie zbiera
szkło, które ja już jakiś czas temu skazałam na straty. A najgorsze jest to, że
jakaś część mnie chce mu pomóc. Natomiast druga część kurczowo
trzyma się nowego. Tego, co jest jeszcze niepewne i takie świeże.
Od tamtego czasu minęły dwa
tygodnie. Odprawiłam byłego bez nadziei na ratunek naszego związku, choć było
mi strasznie ciężko wypowiedzieć te słowa. Potrzebowałam dwóch tygodni, żeby
zacząć się uśmiechać chociaż trochę. A przynajmniej żeby przestać płakać na
samo wspomnienie wspólnie spędzonych dni. Kiedy już podniosłam się z kolan i
otrzepałam je, nadszedł kolejny cios.
Znowu dał o sobie znać.
Pisał pod błahym pretekstem, ale domyślałam
się, że to tak łatwo się nie skończy. I nie pomyliłam się.
„Nie wyobrażam sobie nie czuć
Twojej obecności, zapachu Twoich włosów, rozumiesz? Nie wiem co bez Ciebie
teraz zrobię”
Kolejnym razem nie zrobiło to już
na mnie tak dużego wrażenia jak na początku. Moje serce dalej drży, kiedy w
głowie pojawia się wspomnienie tamtych dni, ale rozum już przywykł do tego, ze
to koniec. Staram się racjonalnie myśleć, ale czasem serce nie daje mi spokoju.
Obiecuje, że się zmieni, że zaczniemy
wszystko od początku.
Już próbowaliśmy, nie wyszło. Jest
sens próbować dalej…?
Czuję się z tym wszystkim
okropnie. Z pozoru odpowiedź wydaje się oczywista. Muszę zostawić to, co było i
skupić się na tym co jest. Ale z drugiej strony mam wrażenie, że popełniam
błąd. Z dnia na dzień ten niepokój jest coraz słabszy, ale dalej jest.
W głębi duszy dalej tęsknię..
Ale tak właśnie wszystko się kończy,
kiedy ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać i słuchać siebie nawzajem. A potem
jest za późno, żeby cokolwiek naprawić.
---------------------------------------------------------
*Us5 - The rain
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz