15.11.2016
„Tak bardzo bym chciała, żeby
ktoś powiedział mi, czy ja na pewno robię dobrze, rzucając wszystko to, co tak
dobrze znam, na rzecz czegoś nowego. Nieznanego. Z pozoru pięknego i pewnego. Co
jeśli się okaże, że to jednak nie jest to, na co czekałam przez całe swoje
życie? Co jeśli to tylko złudzenie? Sn, który zniknie, kiedy tylko otworzę
oczy, zostawiając po sobie nietrwałe i ulotne wspomnienie?
Boję się.
Bałam się stać w miejscu, a
teraz, kiedy postanowiłam zrobić krok naprzód, boję się zrobić kolejny.
To wszystko jest zbyt piękne,
żeby mogło być prawdziwe. To wszystko jest takie nierealne… To wszystko jest
tym, na co czekałam przez wiele lat i, czego nigdy nie dostałam. Nie powinnam
się bać. Powinnam odepchnąć wątpliwości i cieszyć się chociaż przez chwilę tym,
co mnie spotkało.
Może i staram się nie pokazywać,
że coś jest nie tak, jednak ciężko mi jest po prostu zapomnieć o tym, co było i
co już nie wróci. O czymś, na czym mi zależało. O kimś, kogo kochałam, choć
ranił mnie na każdym kroku. Choć nie ufał mi i nie walczył o mnie, kochałam.
Wierzę, że z czasem to
wspomnienie wyblaknie…”
Od tamtego czasu minął prawie
rok. Rok, w którym przynajmniej raz dziennie przewijało mi się to wspomnienie,
o którym starałam się zapomnieć. Na początku nie mogłam sobie z tym poradzić,
jednak w ciągu ostatnich tygodni zauważyłam, że zdarzają się dni, kiedy w ogóle
o tym mnie myślę… I tu sprawdza się myśl, że czas leczy rany. Czasem jest to
naprawdę długi okres, ale w końcu się udaję.
Dziś, mimo, że jeszcze gdzieś tam
na skraju umysłu tli się to wspomnienie, czuję się o wiele lepiej. Mój sen nie
rozpłynął się. Mam przy sobie kogoś, kto mnie wspiera, jest ze mną i kocha mnie
tak, jak nikt wcześniej (pomijając rodziców i ich wyjątkową miłość i troskę).
Cieszę się, że podjęłam taką a
nie inną decyzję. Cieszę się, że postanowiłam iść naprzód, a nie stać w
miejscu. Mam wszystko to, o czym zawsze marzyłam, a czego nigdy nie miałam…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz