niedziela, 13 października 2013

[1] `Nie macie prawa płakać`



`Życie jest jak taka loteria, a my nie możemy przyjąć tego do siebie, że na świecie jest śmiertelność i naszych bliskich osób też dotyczy [...]`




          - Wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży - powtarzam sobie po raz kolejny próbując samą siebie przekonać. Ale nie przychodzi mi to łatwo.
          Od dłuższego czasu siedzę w pokoju, chociaż wiem, że powinnam znaleźć sobie jakieś zajęcie. W końcu znajduję. Piszę. Wiem, że to może być dla niektórych uciążliwe, ale przecież kto nie chce, nie musi tego czytać, prawda? A przynajmniej ja nikogo nie chcę do tego zmuszać.
          Co chwila przerywam, malując kolejny paznokieć czarnym lakierem. Jego zapach zazwyczaj mnie drażni, ale dzisiaj jakoś mi nie przeszkadza. Nic mi już nie przeszkadza. Nic mi się nie chce.
          Jeszcze nigdy nie czułam takiej pustki w sercu, ale dzisiaj dokładnie wiem, co czują wszyscy ci, kiedy stracą kogoś bliskiego. Pustka. Smutek. Żal. Bezsens. Bezradność. Stało się i się nie odstanie. Rozpacz, której nie sposób opisać słowami.
          Kładę palce na klawiaturze i przez chwilę się zastanawiam... Sama już nie wiem, co mam robić, ale wiem też, że nie powinnam tak bezczynnie siedzieć. Nie powinnam siedzieć i zastanawiać się. Nie powinnam pogrążać się w myślach tak smutnych i czarnych jak wciąż mokry lakier na paznokciach.
          Nigdy do tej pory nie przeżyłam odejścia drugiej osoby, a zwłaszcza bliskiej. Nigdy nie wyobrażałam sobie jak to będzie, kiedy już Jej zabraknie. Aż w końcu z dnia na dzień zabrakło. Była i już Jej nie ma. Przez ostatnie dni była jak świeca, płonąca nikłym płomieniem. Aż w końcu zgasła. Ta mała, słaba iskierka zgasła i już się nie zapaliła. I nie zapali.
          Dzisiaj jest to świeże. Dziś jeszcze nie dociera to tak do mnie. Jestem taka otępiała i nie bardzo wiem, co się dzieje. Bolą mnie oczy od łez, bo płaczę, choć w głowie krążą mi Jej ostatnie słowa "Nie płaczcie. Nie macie prawa płakać". Ale to jest silniejsze, zwłaszcza kiedy patrzę na innych, którzy są w smutku razem ze mną. Nie mogę znieść ich łez i rozpaczy, aż w końcu sama się temu poddaje. A jeszcze wczoraj mówiła. Jeszcze wczoraj widziała i patrzyła. Jeszcze wczoraj oddychała. Jeszcze wczoraj żyła.
          A dzisiaj już nic.
          Wiem, że muszę się podnieść, otrzeć łzy i żyć dalej. Taka jest już kolej rzeczy, że jeden się rodzi, a drugi umiera. D tej pory nie wyobrażałam sobie, że to może być tak straszne. Tak smutne.
          Ocieram kolejną łzę spływającą po policzku. Gorącą i gorzką.
          Teraz na pewno jest Jej lepiej. Teraz Ją nic nie boli. Teraz już będzie tylko spała, spokojnym wiecznym snem.
          Ale jak powiedzieć małemu dziecku, że człowiek umiera? Że umarł? Kiedy rodzice wrócili i powiedzieli mojej siostrze o tym, ona przyszła zapłakana do mojego pokoju. Domyśliłam się, że już wie.
          - Ona umarła - powiedziała do mnie przez łzy, przecierając małą piąstką mokre oczy.
          Z zaciśniętym gardłem i nową falą łez powiedziałam:
          - Chodź do mnie.
          Usiadła koło mnie na łóżku i przytuliłam ją do siebie.
          - Ona nie umarła - powiedziałam do niej starając się opanować drżenie głosu. - Ona cały czas tu jest, wiesz? Cały czas będziemy o niej myśleć.
          Ona tylko pokiwała głową. Zaczęła się uspakajać.
          - Ona zawsze będzie tutaj - szepnęłam i wskazałam miejsce, w którym mieści się serce. - Zawsze będzie w serduszku.
          A teraz piszę. Piszę, bo muszę to z siebie wyrzucić. Czuję, że jak tego nie zrobię, to nie zasnę. Teraz jeszcze nie wyobrażam sobie jak to będzie. Gorzej już raczej nie może być, więc musi być lepiej. Całe szczęście, że mam garstkę osób, która wspiera mnie i nie pozwala mi się załamać. Dziękuję im za to i cieszę się, że są ze mną.
          Ocieram łzy i biorę głęboki oddech, a w myślach znowu odbijają się echem Jej słowa: "Nie macie prawa płakać".




------------------------------------
Nie jest to żadne opowiadanie. To jest to, co myślę, co czuję. Nic więcej dzisiaj nie jestem w stanie dodać. Ronnie, Stokrotko, dziękuję, że jesteście ze mną.
Cytat na samym wstępie to słowa mojej Ronnie.

:(

1 komentarz:

  1. Tak smutno mi się zrobiło. I wiem, że nieważne ile razy ktoś będzie powtarzać, że wszystko będzie dobrze to i tak na razie jest gorzej niż źle. Ale z czasem będzie lepiej i pamiętaj, że jestem na każde zawołanie dla Ciebie.
    To będzie ciężkie, ale niedługo wszystko się poprawi.
    Jak coś wystarczy napisać buziaki :*

    OdpowiedzUsuń